Klub Żeglarski ŻAGIEL Sokółka: Spływ kajakowy Szeligi – Kuligi 15-18.06.2017r

5.07.2017

Spływ kajakowy Szeligi – Kuligi 15-18.06.2017r

            Jak co roku w długi weekend czerwcowy, pomimo niepomyślnych prognoz pogodowych -  wybraliśmy się na spływ kajakowy.  Tuż przed rozpoczęciem okazało się , że nie możemy zrealizować pierwotnego zamiaru dopłynięcia do Goniądza nad Biebrzą , gdyż kanał Woźnawiejski jest zamknięty dla turystyki kajakowej .  Po szybkiej modyfikacji trasy - byliśmy gotowi do działania. W przedsięwzięciu wzięło udział 14 uczestników , w wieku od 12 do 70 lat, płynących w 9 kajakach po brzegi wypełnionych bagażami , ponieważ tym razem zrezygnowaliśmy z ich transportu wzdłuż trasy. Spływ rozpoczęliśmy we wsi Szeligi nad jez. Selmęt Wielki-największym z jezior Pojezierza Ełckiego. Po przepłynięciu wzdłuż tego rynnowego jeziora , dalej kontynuowaliśmy trasę rzeką Małkiń, gdzie we wsi Sypitki mieliśmy  dodatkową przygodę w postaci przenoski kajaków przez drogę przy spiętrzeniu przy młynie.  Dalej już bez przeszkód dotarliśmy do jez. Stackiego, które jest jedną z odnóg jeziora Rajgrodzkiego.  Tutaj na rozległej polanie mieliśmy pierwszy nocleg i pomimo pokonanych  w tym dniu 32 km oraz chmar atakujących nas komarów, długo jeszcze siedzieliśmy przy wspólnym ognisku. Drugi dzień – to 14 km płynięcia poprzez odnogi jez. Rajgrodzkiego, w pobliże miejscowości Tama , gdzie zaplanowaliśmy drugi nocleg.Ten dzień upłynął na zmaganiu się z silnym wiatrem i falą na jeziorze.  Po drodze, we wsi Zawady Tworki,  zrobiliśmy dłuższy postój na odpoczynek i uzupełnienie zapasów żywności.  Po dotarciu na uplanowane miejsce drugiego noclegu okazało się, że Nadleśnictwo Rajgród zarezerwowało tą polanę wyłącznie na pobyt dzienny i rozbijanie namiotów jest zabronione, co dobitnie wyłożył nam strażnik leśny, który zjawił się wkrótce po naszym przypłynięciu. W trybie pilnym ( gdyż zbierało się na deszcz) znaleźliśmy "dzikie" obozowisko po drugiej stronie odnogi jeziora, rozbiliśmy namioty i rozpaliliśmy ognisko.  Pomimo nawracającego kilkukrotnie deszczu,  utrzymaliśmy ogień i siedzieliśmy jeszcze długo przy śpiewie szant, grzejąc się przy jego cieple . Sobotni poranek powitał nas chmurami i zmasowanym atakiem komarów. Po szybkim śniadaniu , mając do przepłynięcia ok. 29 km, wypłynęliśmy na 3 etap naszej wyprawy. I znów, zmagając się z wiatrem i wysoką falą  na jeziorze , dotarliśmy do Rajgrodu, dawnego grodu obronnego Jaćwingów.  Na końcu jeziora , skąd wypływa rzeka Jegrznia, mieliśmy ponownie przenoskę kajaków , którą połączyliśmy z wyjściem do miasta. Po kilku kilometrach spokojnego płynięcia piękną i czystą rzeką , przy zmiennej aurze (ale bez opadów ) , czekała nas kolejna przenoska na spiętrzeniu przy młynie we wsi Wojdy. Po dalszych kilku kilometrach - dotarliśmy do jez. Dreństwo , nad którym  mieliśmy spędzić ostatni na tym spływie nocleg. Nie bez trudności – ostatecznie znaleźliśmy miejsce w  remontowanym ośrodku Towarzystwa Przyjaciół Dzieci , na samym końcu jeziora. Ten wybór okazał się bardzo trafny, gdyż mogliśmy tu skorzystać z toalet i ciepłej wody. Tuż po rozłożeniu namiotów i zjedzeniu gorących posiłków -  rozpadało się na dobre , tak że ten wieczór,   w grzejąc się w śpiworach słuchaliśmy  bębnienia deszczu po tropikach. Ostatni dzień spływu, przy słonecznej pogodzie, rozpoczęliśmy od suszenia namiotów i nieśpiesznym pakowaniu się. W istocie mieliśmy do przepłynięcia tylko ok. 16 km i to z prądem rzeki . Najpierw jednak trzeba było odnaleźć ukryty w trzcinach wypływ  Jegrzni z jez. Dreństwo, co okazało się nie takie proste. Po otrzymaniu wskazówek od łowiącego z łódki wędkarza, wreszcie dotarliśmy do strugi. I znów przepływając piękny, długi odcinek czystej rzeki , mijając wieś Woźnawieś i jej kolonie oraz liczne domki letniskowe , dotarliśmy do mostu we wsi Kuligi. Po zatrzymaniu się na plażce i rozpakowaniu bagaży, podczas oczekiwania na transport powrotny kajaków, mogliśmy z  mostu  podziwiać piękny nizinny krajobraz rozwidlenia się Jegrzni i kanału Woźnawiejskiego i rozpoczynający się w tym miejscu Biebrzański Park Narodowy.  W oddali po lewej stronie majaczyło słynne Czerwone Bagno, do którego nie dane nam było tym razem dotrzeć.  Cóż , może jeszcze kiedyś...

AHOJ!


















3 komentarze:

  1. Bardzo ładne zdjęcia i ciekawe miejsce :) Ja w pobliżu mam http://www.rzekami.pl i inną opcje na spływ - pontony

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już też nie mogę się doczekać aż wypłyniemy na rzekę. Nawet nie kajakiem, a naszą łódką. Pogoda jest jeszcze niezbyt pewna.

    OdpowiedzUsuń